L: H:

POLSKA LEGIONOWA POLSKA ODRODZONA POLSKA PODZIEMNA POLSKA ZNIEWOLONA POLSKA SOLIDARNA POLSKA WSPÓŁCZESNA
O FUNDACJI PROJEKTY FUNDACJI O SOWIŃCU
WSTECZ STRONA GŁÓWNA
Historia kopca Józefa Piłsudskiego na Sowińcu \ Część III. Zakończenie sypania kopca



Część III. Zakończenie sypania kopca

Iwona Fischer


Na początku 1936 r. zapał uczczenia osoby Marszałka Józefa Piłsudskiego nie osłabł. Kopiec na Sowińcu był jednym z wielu miejsc, gdzie trwały prace. Prasa przypominając o możliwości wpłat na Fundusz Uczczenia Pamięci Marszałka Piłsudskiego, informowała:

Na Sowińcu pod Krakowem rośnie Kopiec Marszałka, w Warszawie wybudowany zostanie pomnik Józefa Piłsudskiego, w najbliższym czasie nastąpi budowa sarkofagu na Wawelu, gdzie spocznie trumna Marszałka, prace nad grobowcem na Rossie też niedługo już wejdą w stadium realizacji. Istnieje na ziemiach polskich kilka tysięcy punktów, ściśle związanych z pracą Marszałka. Te punkty zostaną utrwalone za pomocą najprostszymi środkami wykonanych pomników pracy i trudu, jakie w polską ziemię włożył Józef Piłsudski. Każdy Polak, choćby w drobnej cząstce, chce się przyczynić do uczczenia pamięci Marszałka.

W międzyczasie w prasie pojawiła się informacja o usypaniu innego kopca ku czci Marszałka Piłsudskiego. Kopiec odsłonięto w miejscowości Zawady, a na uroczystości był obecny Prezydent RP.

Autorytet Józefa Piłsudskiego – męża stanu znanego w Europie i na świecie – znalazł odzwierciedlenie w zainteresowaniu zagranicznych dziennikarzy i polityków budową tego szczególnego pomnika upamiętniającego postać Marszałka. Jedną z pierwszych relacji opisujących przebieg sypania kopca, był dwudziestostronicowy artykuł Henry’ego Laporte’a pod tytułem Eu Pologne Ressuscitée, wydrukowany w marcowo-kwietniowym numerze „La Revue de France” w 1936 r. Henry Laporte gościł wówczas w Krakowie. Budowa kopca ku czci Marszałka Józefa Piłsudskiego, a zwłaszcza panujący tu entuzjazm i szczere zaangażowanie społeczeństwa przybywającego na Sowiniec, zrobiły na nim ogromne wrażenie. Artykuł Laporte’a we fragmentach przedrukował „Czas” pod znamiennym tytułem: U stóp kopca Marszałka Piłsudskiego przestajemy być sceptykami.
Oto najbardziej wymowna część doniesień francuskiego dziennikarza:

Kraków, święte miasto, Panteon sław narodowych, wspomnienie przeszłości. Tam w głębi niskiej krypty katedry wawelskiej, miedzy trumnami Jana Sobieskiego i Kościuszki, spoczywają w trumnie brązowej zwłoki tego, który był odnowicielem, naczelnikiem, pierwszym Marszałkiem nowej Polski. [...] Lecz bez względu na wielkość potężnej emocji, udzielającej się w tym miejscu, jeszcze głębsze wrażenia czekały na mnie kilka kilometrów za miastem, u stóp kopca budowanego przez naród cały na cześć Piłsudskiego. [...] Cały naród, czy dobrze mnie rozumiecie? Nie w przenośni, lecz dosłownie. Co dzień z najdalszych zakątków terytorium przybywają długie karawany pielgrzymów; grupy mieszczan, rolników, rzemieślników, wszyscy przybywają pracować własnoręcznie nad wzniesieniem „Świętego wzgórza”, wszyscy chcą przyczynić się do wspólnego dzieła. Obok znajduje się prowizoryczna budowla, w której zebrano wszystkie urny i naczynia, które posłużyły Polakom z całego świata do przywiezienia grudek ziemi, rzucanych symbolicznie na kopiec, w hołdzie zbawcy [...] Za kilka lat, gdy budowla zostanie ukończona, na tym cemencie zjednoczenia całkowitego, powstałego z wdzięczności i z miłości, stanie na szczycie płyta pamiątkowa, do której zbiegać się będą pokolenia przyszłe na chwile skupienia. [...] Co się tyczy nas (Francuzów), od dawna zatraciliśmy sens wielkości i czujemy się tak starzy, że pozostaliśmy wrażliwi tylko na ironię i znikomość rzeczy. Ale tutaj (u stóp Kopca) sceptycyzm ginie... [...] I podczas, gdy podziwiałem ten tłum pełen zapału, pracujący przed mymi oczyma, ożywiony tą samą wiarą, która kiedyś służyła mu do wznoszenia katedr, zastanawiałem się, czego oczekiwać można od tego narodu, który dopiero co wyszedłszy z grobu, jest w stanie dać światu taki wzór abnegacji, patriotyzmu i wdzięczności!

Z wielkim pietyzmem potraktowali osobę Marszałka Józefa Piłsudskiego Japończycy. W dniach 2-4 października 1936 r. do Krakowa zawitała wojskowa delegacja japońska z gen. Shigeru na czele. Delegacja przywiozła na kopiec ziemię japońską z dziedzińca Świątyni Yasukuni w Tokio, wzniesionej ku czci poległych za Ojczyznę za czasów panowania Wielkiego Cesarza Meiji. W czasie uroczystości pod kopcem gen. Shigeru powiedział m.in.:

Każdy Japończyk uważa za największy honor oddać swe życie za Ojczyznę, żeby w ten sposób duch jego przebywał po śmierci wśród duchów wybranych. Dlatego też ziemia z tej Świątyni uważana jest za symbol poświęcenia się dla Ojczyzny. [...] My Japończycy wielbimy waszego Marszałka dlatego, że znajdujemy w Nim tak wiele cech równych wzniosłym charakterom naszych samurajów.

Pod kopiec przybyli także operatorzy słynnych amerykańskich wytwórni filmowych Foxfilm i Paramount. Ich zadaniem było sfilmowanie uroczystości przywiezienia do Krakowa urn z ziemią ze Stanów Zjednoczonych. Dnia 17 listopada 1935 r. do Krakowa przybył ambasador amerykański J. Cudahy, przywożąc w imieniu prezydenta F.D. Roosevelta ziemię ze wszystkich stanów i miejsc pamiątkowych USA na kopiec Józefa Piłsudskiego. Kraków został udekorowany biało-czerwonymi flagami, na odwachu wystawiono na widok publiczny przywiezione urny. Członkowie Bractwa Kurkowego w historycznych strojach mięli odegrać fanfary na cześć dostojnego gościa. Na Sowińcu zaplanowano podniosłą uroczystość, a wieczorem iluminację zabytków Krakowa, koncerty orkiestr wojskowych i bankiet. Wszystko zostało dokładnie zaplanowane, przypominano nawet, iż „w czasie pobytu i uroczystości obowiązują stale jako strój żakiet i cylinder”, a na uroczystym bankiecie „frak i ordery”.

Również Węgrzy przybyli, by uczcić Marszałka. Dnia 28 października 1935 r. delegacja węgierska przywiozła ziemie na kopiec Józefa Piłsudskiego. Na czele delegacji stał hr. Secheny – prezes związków katolickich młodzieży na Węgrzech, w jej skład weszli m.in. ks. prałat Tiefenthaler, kurator młodzieży akademickiej z Budapesztu i prof. Emeryk Lukinich – zasłużony badacz historii polsko-węgierskiej. Delegacja przywiozła ziemię ze wszystkich 25 komitetów należących do ówczesnego państwa węgierskiego. Ziemie zebrane zostały z miejsc historycznych, pól bitewnych, zamków i grobów sławnych ludzi i zapakowane do woreczków, uszytych z jedwabiu i ozdobionych nazwą komitetu wraz z jego herbem namalowanym na tarczy. Staraniem konsula węgierskiego wykonano w Krakowie oprawę na te woreczki w słynnym Zakładzie Roberta Jahody. W środku umieszczono pamiątkową księgę z podpisami, a także napisy w językach polskim i węgierskim – wykonał je artysta grafik Henryk Starzyński na pergaminie – oba ręcznie malowane w obwódkach zawierających węgierskie motywy ludowe. Pod napisem, u dołu umieszczono woreczek ze wstążką biało-czerwoną i orłem polskim – pamiątkę z miejsca stracenia księcia Woronieckiego za udział w powstaniu węgierskim. Tło całości wyłożono zielonym jedwabiem, wykonano srebrzone ramy z wymalowanym na osobnej tarczy herbem węgierskim. Ten jakże piękny eksponat wystawiono w witrynie sklepu papierniczego Jana Fischera na linii AB, a "Ilustrowany Kurier Codzienny" opublikował fotografię tego szczególnego daru, informując: "Pamiątka ziemi przywiezionej z Węgier jest jedyna w swym rodzaju i z dala już zwracać będzie uwagę zwiedzających. Obecnie oglądać ją można na wystawie sklepowej u Fischera w Rynku Krakowskim".

Na kopiec planowano przywieźć ziemię z Ameryki Południowej. Inicjatywa wyszła od mieszkających tam Polaków. Zebraną ziemię do Polski miał dostarczyć konsul honorowy w Singapore, p. Wurzburg . Niestety w prasie brak informacji, czy inicjatywa ta zakończyła się powodzeniem.

W maju 1937 r. do Krakowa przybyli pedagodzy i młodzież bułgarska, aby wziąć osobiście udział w sypaniu Kopca Józefa Piłsudskiego.

Do Krakowa została przywieziona także ziemia grecka. W maju 1937 r. prasa informowała o uroczystości pobrania ziemi ze świętego miasta Mesolongi, z miejscowego cmentarza, z grobu bojowników greckich, wśród których była także garstka Polaków. Aktu tego dokonał burmistrz Christos Evangelatos, urnę przywiózł pisarz grecki i członek Akademii Ateńskiej Spiros Melas. Prasa zanotowała nawet słowa burmistrza Evangelatosa:

Powierzam Panu tę garstkę ziemi zroszonej krwią, która kryje ich szczątki okryte chwałą, celem złożenia jej na Kopcu Marszałka Piłsudskiego, jak również jedną z kul, które miotały na próżno armaty Ibrahima Paszy, aby złamać ich mężny opór.

Urna z ziemią z Mesalongi została wręczona w dniu 2 sierpnia 1937 r. Prezydentowi Krakowa w Ratuszu, następnie delegacja grecka w składzie: Spiros Melas, wybitny ekonomista grecki Dymitr Papavramides oraz honorowy konsul grecki dr Bulas, udała się na kopiec na Sowińcu.

Na uroczystość przybył również szwedzki minister spraw zagranicznych dr Rickhard Sandler. W dniu 28 sierpnia 1937 r. – w towarzystwie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka – odwiedził on kryptę Srebrnych Dzwonów i Sowiniec.

W Krakowie przebywał także patriarcha Rumunii i zarazem szef rumuńskiego rządu Miron Cristea. Dostojny gość udał się do krypty, by złożyć hołd Marszałkowi, zaś towarzyszące mu osoby były podejmowane w Lesie Wolskim, na polanie Lea przez Zarząd Miejski.

Wiosną zaczęto ponownie organizować wycieczki na Sowiniec. Pierwsze przybyły do Krakowa 19 marca w związku z uroczystościami obchodów imienin Marszałka (m.in. z Rzeszowa 300 osób, z Bielska 450 i z Warszawy 260 osób). Organizacją wycieczek zajął się Polski Związek Turystyczny. W ramach programu zwiedzano Kraków, składano hołd w krypcie Marszałka, podziwiano budowany kopiec.

Urny były przywożone z terenów Polski, a dzięki zaangażowaniu Polaków mieszkających za granicą także z innych krajów. Warto wspomnieć również o marszach, organizowanych z odległych zakątków Polski. O tych spektakularnych wyczynach piechurów niosących ziemię na kopiec pisano w prasie, podkreślając zapał społeczeństwa przy tworzeniu tego szczególnego pomnika Józefa Piłsudskiego.

Jednym z bohaterów relacji prasowych stał się harcerz Marian Bednarek. Wyruszył on 13 września 1935 r. z rodzinnego domu w Zgierzu pod Łodzią pieszo do Dźwińska, aby pobrać ziemię z grobów Polaków, którzy polegli w walkach o wyswobodzenie Łotwy w 1920 r. Prasa śledziła poczynania dzielnego piechura, donosząc: "15-letni zuch po odbyciu tak imponującego marszu czuje się doskonale i w najbliższych miesiącach wstępuje do szkoły marynarki handlowej".

Z początkiem 1936 roku informowano o kolejnej pieszej wędrówce na Kopiec. Z inicjatywy Związku Rezerwistów Koła Powiatowego w Mołodecznie pobrano 31 stycznia 1936 r. ziemię z historycznych pobojowisk 1863 r. w dobrach Świeczki. Z ziemią tą wyruszyli w marszu pieszym komendant koła Ludwik Falik w towarzystwie Łukasiewicza (drugi z wymienionych trafił po drodze do szpitala). Pomimo trudnych warunków atmosferycznych (pełnia zimy) Ludwik Falik doszedł do Krakowa. Nie bacząc na kłopoty zdrowotne (zasłabł na trasie dwa razy), ukończył marsz. Dołączył do niego udzielający mu po drodze pomocy aspirant leśniczy Williband Grzywacz – i razem złożyli ziemię na kopcu Marszałka.

Z Worochty do Krakowa przyszedł Michał Dyto, który przyniósł ziemię ze szczytu Czarnohory, by złożyć na Sowińcu. „Ilustrowany Kurier Codzienny” uhonorował dzielnego Hucuła, umieszczając jego zdjęcie w ludowym stroju na łamach gazety.

Co kilka dni w prasie pojawiały się anonse o kolejnych dostarczonych urnach z ziemią i uroczystościach mających miejsce pod kopcem. Oto kilka ciekawszych informacji z tego okresu. Na kopiec dostarczono ziemię z wyspy Trinidad. Przywieziona została przez Państwa Scottów – Karolę Scott z domu Łukasiewicz, pochodzącą z Małopolski oraz jej męża Elgina Scotta pracującego w Trinidad. Ziemia została pobrana w Palo Seco i umieszczona w pięknej starej hinduskiej urnie. Do urny dołączono list gubernatora wyspy p. inż. Rolanda i ks. Jamesa Namara, który pobraną ziemię poświęcił. Dnia 22 marca 1936 r. pobrano ziemię na Kopiec Marszałka z pobojowisk 89 pułku strzelców kaniowskich w Głębokim Lesie, Horkach i Zadorożu.

Młodzież ze Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii z Włodzimierza Wołyńskiego przywiozła na Sowiniec ziemię z najdalszych zakątków Rzeczypospolitej w urnie z odznaką szkoły, z inicjałami SPRA i dużymi literami JP. W uroczystościach złożenia ziemi wziął udział gen. Mond, który przyjął u podnóża kopca raport zdany przez Komendanta Szkoły.

W związku z osłonięciem w Warszawie pomnika Kilińskiego – z jego mogiły oraz z grobu pięciu poległych na Cmentarzu Powązkowskim pobrano ziemię i umieszczono ją w specjalnej urnie brązowej w kształcie lady cechowej.

Do Krakowa, w celu złożenia ziemi na kopcu przybyła również wycieczka koła korespondentów uczniów państwowego gimnazjum im. Króla Bolesława Chrobrego z Nowego Sącza. Koło zostało założone w 1933 r. dla ożywienia kontaktów młodzieży gimnazjalnej z rówieśnikami z zagranicy. Nadesłano ziemie pozyskane w wyniku tej międzynarodowej współpracy z miejsc związanych z historią Polski – z Niemiec, z Budziszyna, z Rapperswilu, z Solury, ze Spielbergu i Kalenbergu pod Wiedniem. Ziemię złożono na kopcu 18 kwietnia 1936 r.

Na początku 1936 r. odbył się pierwszy Marsz Narciarski ku czci Marszałka J. Piłsudskiego na trasie Zułów–Wilno. Pierwsze miejsce uzyskał patrol Związku Strzeleckiego z Zakopanego. Zwycięzcy mieli zaszczyt przewieźć ziemię z Zułowa w archaicznie wykonanej pięknej brązowej urnie. Ziemię tę uroczyście złożyła na Sowińcu delegacja oficerska Okręgu V Związku Strzeleckiego.

W maju 1937 r. została przywieziona na Kopiec ziemia spod Złotej Bramy w Kijowie. Sprowadzili ją byli akademicy kijowskiej uczelni tworzący Zrzeszenie b. Członków Korporacji i Filarecji w Kijowie. Ziemia została pobrana także z cmentarza żołnierzy polskich w Kijowie z 1920 r. Ziemię złożono na Kopcu Józefa Piłsudskiego 9 maja 1937 r., w przeddzień 17. rocznicy zajęcia Kijowa przez Wojsko Polskie.

W sierpniu 1937 r. przybył do Krakowa Michał Pietruszka, przywożąc urnę z ziemią pobraną z mogił powstańców roku 1863, poległych pod wsią Kowala oraz ziemię spod historycznego dębu, pod którym w 1607 r. biwakował król Zygmunt III Waza. Pana Pietruszkę tradycyjnie uhonorowano zdjęciem opublikowanym na łamach "Ilustrowanego Kuriera Codziennego".

Zarząd Główny Związku Zawodowego pracowników dróg kołowych RP zgodnie z uchwałą delegatów 8. zjazdu dokonał aktu pobrania ziemi z Zułowa- miejsca urodzenia Józefa Piłsudskiego. Jak relacjonowano na łamach prasy, naczelnik Zubelewicz, prof. Sławiński i przedstawiciele związku "...pobrali ziemię z pokoju, w którym ujrzał światło dzienne Wielki Marszałek". Artystycznie wykonana urna dostarczona została sztafetami pracowników drogowych na szlaku: Zułów–Wilno–Białystok–Warszawa–Kielce–Kraków. W uroczystości wzięły udział władze wojewódzkie i pracownicy drogowi z powiatów święciańskiego, postawskiego i wileńsko-trockiego. W Krakowie uroczystość złożenia ziemi z Zułowa rozpoczęto nabożeństwem w Kościele Mariackim. Później goście udali się na Sowiniec, gdzie podczas uroczystości głos zabrali: prezes związku zawodowego pracowników drogowych Ignatowicz, naczelnik w Ministerstwie Komunikacji p. Budzyński i Naczelnik Wydziału Komunikacyjno-Budowlanego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie inż. Wąsowski. Po części oficjalnej dokonano wpisów do księgi pamiątkowej i, zgodnie z programem, nastąpił powrót do centrum Krakowa oraz zwiedzanie miasta.

We wrześniu 1937 r. w złotej urnie dotarła do Krakowa ziemia z Malty. Inicjatywę złożenia ziemi podjął prezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich, hr. Bogdan Hutten-Czapski. Na czele delegacji przybył baliw honorowy Zakonu – były ambasador Alfred Chłapowski, kawalerowie dewicyjni: Stanisław Taczanowski z Podrzecza, Konrad hr. Bniński z Witaszyc, Wacław Szadurski, Dominik Łempicki z Warszawy, Konstanty hr. Przeździecki z Woropajewa, Zygmunt Kierzkowski z Warszawy, Jerzy Rafał ks. Lubomirski z Przeworska oraz kawalerowie magistralni: Aleksander Kobylański z Janowic, szambelan dr Stanisław Sławski z Poznania i Kazimierz Schwarcenberg-Czerny z Warszawy. Kawalerowie wystąpili w swych czerwono-złocistych mundurach, przy szpadach. Kawalerowie maltańscy udali się na Sowiniec wraz z władzami Krakowa: wicewojewodą Małaszyńskim, wiceprezydentem Klimeckim i przedstawicielem dowódcy Okręgu Krakowskiego ppłk. Madeyskim. Prasa relacjonowała:

Dostojny pochód kawalerów maltańskich posuwa się serpentyną, wijącą się dokoła zielonego kopca. W dali rozciąga się mgłą przysłonięty Kraków. Nadchodzi uroczysty moment zsypywania ziemi. Ziemia z Malty łączy się z ziemią przesiąkniętą krwią tych, co pod wodzą Marszałka Piłsudskiego na bój poszli – na bój za wiarę, cywilizację, chrześcijaństwo. W imię tych ideałów prowadził Marszałek Piłsudski armię polską do zwycięstwa w bitwie warszawskiej.

Następnie Stanisław Taczanowski odczytał akt, spisany na pergaminie, upamiętniający złożenie ziemi na Sowińcu, a ambasador Alfred Chłapowski dokonał aktu zsypania ziemi z urny na kopiec. Pamięć Marszałka uczczono minutą ciszy. Po zejściu z kopca kawalerowie maltańscy powrócili do Krakowa, aby udać się na Wawel i złożyć hołd w Krypcie Srebrnych Dzwonów. Tego samego dnia podejmowani uroczyście w Krakowie kawalerowie zadeklarowali, iż zamienili miecz na krzyż, ale jeżeli będzie taka potrzeba, w myśl ideałów Marszałka "staną do dyspozycji armii polskiej".

Zarząd Główny L.O.P.P. złożył na Kopcu Marszałka ziemię z wyspy Graciosy, miejsca śmierci lotnika mjr. Idzikowskiego. Ziemia w zaplombowanym woreczku, zaopatrzonym w odpowiedni protokół, została przesłana przez gubernatora wyspy Franciszka Rodriguez dos Santos Costa. Umieszczono ją w urnie wykonanej z cylindra od silnika lotniczego, osadzonego na murowanej podstawie. W uroczystości złożenia uczestniczyli, oprócz władz państwowych i samorządowych, bracia stryjeczni bohaterskiego pilota, brat uczestnika tragicznego lotu, mjr Kazimierz Kubala, a także poseł Portugalii w Warszawie, Cesar de Sausa Mendes.

Do ostatnich chwil składano ziemie z terytorium Polski i z zagranicy. Dnia 4 lipca 1937 r. złożono na kopcu ziemię z Maroka, pobraną z terenu polskiej kolonii w Casablance. Ziemię dostarczyli do Krakowa marynarze słynnego ORP "Iskra" pod dowództwem kpt. Tadeusza Karga.

Kopiec sypany już trzy lata stawał się nieodłącznym elementem Krakowa. Podczas uroczystości Wianków był corocznie oświetlany, a w rocznicę śmierci Marszałka na wszystkich kopcach Krakowa płonęły ogniska. Miejsce to chętnie odwiedzano w ciszy i zadumie, choć nieraz słychać tu było koncerty legionowych pieśni, na przykład ten, który urządziła Polonia zrzeszona w Zawiązku Narodowym Polskim w Ameryce wraz z przybyłymi złożyć hołd swemu dowódcy żołnierzami.

Bardzo szybko pojawiały się nowe urny i kolejne woreczki z ziemią. Prasa donosiła: "W Domu Marszałka w Oleandrach zebrało się już muzeum urn, skrzynek itd., w których z całej Polski i z zagranicy przywożono i przynoszono ziemie na kopiec". Z kronikarską skrupulatnością podkreślono, iż z obcych państw jedynie Węgry i Stany Zjednoczone przysłały ziemię pobraną z całych swych obszarów. Już wówczas dostrzeżono, iż przywożone urny to prawdziwy skarb, który zdobić może niejedno muzeum: „Wśród urn i naczyń panuje niesłychana różnorodność od najwspanialszych do najskromniejszych od najdroższych do najprostszych, od będących wybitnymi dziełami sztuki do świadczących jedynie o dobrych chęciach domorosłych wykonawców”.

Dnia 19 marca 1936 r. w budynku odwachu przy wieży Ratuszowej otwarto wystawę urn z kopca na Sowińcu. Dziennikarze zdali relację z tego wydarzenia:

O godzinie 12 w południe w budynku dawnego Odwachu przy wieży Ratuszowej nastąpiła uroczystość otwarcia wystawy urn, w których z rozmaitych stron Polski, pobojowisk, a także z zagranicy przynoszono ziemie na budujący się kopiec Józefa Piłsudskiego na Sowińcu. Uroczystość zgromadziła przedstawicieli władz krakowskich z wicewojewodą drem Małaszyńskim, gen. Mondem, prezydentem miasta drem Kaplickim na czele. Przybyli również prezes Polskiej Akademii Umiejętności prof. dr. Wróblewski, rektor dr Maziarski, prof. Dr. Zoll, dziekan dr. Krzyżanowski, prof. Dr Kumaniecki i wielu innych przedstawicieli rozmaitych ugrupowań społecznych, kulturalnych i oświatowych. Na wstępie do zebranych przemówił prezydent m. Kaplicki, a potem wicewojewoda dr. Małaszyński, przecinając jednocześnie wstęgę. Uczestnicy uroczystości zwiedzili z kolei niezwykle artystycznie urządzoną wystawę, dekorowaną w bardzo ciekawy sposób przez architekta inż. Wierzchowskiego. Wnętrze przypomina katakumby, wykonane dekoracyjnie z szarego płótna i nader pomysłowo oświetlone. Wystawa cieszyć się będzie niewątpliwie silną frekwencją.

Wystawa została urządzona staraniem Komitetu Budowy Kopca Marszałka J. Piłsudskiego. Obliczono, iż od 1934 r. do początku 1936 r. zgromadzono ponad 2300 urn. Na wystawie znalazły się najbardziej wartościowe pod względem artystycznym i historycznym. Urny te miały być później eksponowane w odpowiednio zaprojektowanym pawilonie, który miał stanowić część otoczenia kopca. Natomiast puszki i woreczki niemieszczące się na wystawie miały być w odpowiednim czasie zakopane w kopcu. Oprócz urn na wystawie pokazano także liczne dokumenty stwierdzające fakt złożenia ziemi. W miarę napływu urn wystawa miała być wzbogacana. Ekspozycja była czynna codziennie od 8.00 do 20.00. Bilety sprzedawano po 30 gr. dla osób prywatnych, po 20 gr. dla wycieczek ponad 10-osobowych, a szkolne, akademickie i żołnierskie po 10 gr. Na potrzeby zwiedzających wydrukowano katalog wystawy, w którym zawarto opisy ponad 750 ziem z informacją, skąd pochodzą i przez kogo zostały złożone. Wspomniany katalog jest dzisiaj znakomitym źródłem wiedzy o tej szczególnej akcji składania ziem na Kopcu Józefa Piłsudskiego.

W późniejszym okresie na łamach "Ilustrowanego Kuriera Codziennego" jeszcze wielokrotnie wracano do opisu wystawy, podejmowano ten temat niejako na marginesie informacji o dużej frekwencji zwiedzających. Przede wszystkim podkreślano, iż wystawa zachwyca różnorodnością urn, szkatuł, skrzyneczek itp. Z bardziej osobliwych wymieniono m.in. urnę toczoną z korzenia akacji australijskiej – przesłaną przez Związek Narodowy Polaków w Australii, mosiężną rzeźbioną kasetkę z ziemią z Kalenbergu od Polaków z Austrii, antyczny puchar srebrny z 1791 r. z kwarcem złotodajnym – od polskich osadników z Kanady oraz antyczną wazę chińską od Polaków z Charbina z ziemią powstańców i zesłańców polskich.

Zauważono także okazy sztuki arabskiej – dwie urny mosiężne – jedną inkrustowaną srebrem, drugą zdobioną napisami w czterech językach (z ziemią z Egiptu i Palestyny). Inne równie egzotyczne eksponaty to: pudełko z zapałek afrykańskich (z ziemią z Kapsztadu), miedziana menażka żołnierzy piechoty szwedzkiej z 1867 r. – z ziemią ze Szwecji, urny o wartości archeologicznej – garnuszek sprzed 3 tys. lat wykopany na terenie podkrakowskiej Mogiły z ziemią z kopca Wandy i prasłowiańska popielnica o równie starym rodowodzie (z ziemią pałucką zroszoną krwią powstańców z 1848 i 1918 r.).

Były także urny, przy tworzeniu których wykorzystano motywy sztuki ludowej (zarówno polskiej, jak i zagranicznej). Jako przykłady można tu wymienić ludowy kuferek portugalski z czarnego palisandru i srebra, skrzynię ludową z motywami krakowskimi oraz glinianą tradycyjną wileńską urnę.

W prasie opisywano coraz to inne ciekawe i jakże oryginalne urny: srebrny globus na podstawie z czarnego dębu, model żaglowca wykonany przez członków Bratniej Pomocy Zrzeszenia Studentów Polaków Politechniki Gdańskiej czy kasetę mosiężną z lampką górniczą z Holandii.

Zainteresowanie publiczności budziły nietypowe eksponaty, jak urna z ziemią z Cecory – w kształcie pomnika husarza z brązu oraz urny wykonane przez wojsko: z czerepów granatu z pobojowiska, na którym walczył 50 pułk piechoty, bomba lotnicza na podstawie z piasty śmigłowca, sześcioboczna urna z wyrytymi emblematami artyleryjskimi i nazwami pobojowisk, z których ziemię przekazano i 10 urn złożonych przez koła pułkowe legionistów, 5 urn złożonych przez członków frakcji rewolucyjnej PPS z ziemią z miejsc walk z caratem.

Wraz z nadejściem wiosny 1936 r. prace budowlane przy kopcu znów ruszyły pełną parą. Planowano nawet dość optymistycznie – widząc zaangażowanie tysięcy osób przyjeżdżających do pracy na Sowiniec – zakończenie przedsięwzięcia w terminie do listopada 1936 r. Oszacowano, jaki etap prac został już wykonany i na tej podstawie ustalono ewentualną datę ukończenia. Prasa informowała:

Roboty na Sowińcu od dwóch tygodni prowadzone są w pełni. Poza nasypywaniem kopca prowadzone są równolegle prace niwelacyjne na polanie, która w przyszłości otaczać będzie kopiec. Jeśli chodzi o obecny stan budowy kopca, to na ogólną cyfrę 140.000 metr. sześć. ziemi wysypano już do tej pory 90.000 metr sześc. Co stanowi 2/3 całej budowy. Wedle obliczeń, przy sprzyjającej pogodzie sypanie kopca powinno być zakończone w bieżącym roku do 15 listopada. Długotrwałe deszcze opóźniłyby ten termin znacznie. Ruch wycieczkowy jest ożywiony – na razie przeważają wycieczki wojskowe.

W marcu 1936 r. otwarto drogę na Sowiniec dla pojazdów konnych i mechanicznych, z ruchem jednokierunkowym od ósmej rano do zachodu słońca. Zapobiegliwie pomyślano także o miejscach przeznaczonych na postój. Za płatny parking pod kopcem trzeba było zapłacić złotówkę od auta, 50 groszy od motocykla i 25 groszy od jednego zaprzęgniętego konia.

Zwiedzający upomnieli się także o odpowiednie oznakowanie drogi na Sowiniec. W wyniku zamieszczonej informacji: "Zwiedzający domagają się, aby trasę taką znaczyć od autobusu wprost do zwierzyńca, [...] a drugą od kopca na Sowińcu [...] Jako projekt oznaczenia podają deski wyrżnięte w kształcie ręki z palcem wskazującym, pomalowanej na kolor czerwony", Dyrekcja Zarządu Parku Miejskiego "Las Wolski" wydała decyzję oznakowania trasy w Lesie Wolskim.

Rzeczywiście, budowa kopca powoli zmierzała do końca. Optymistyczne obliczenia z 1936 r. co prawda nie spełniły się, ale już następnej wiosny zadecydowano o ukończeniu prac w połowie roku. Dnia 12 maja 1937 r. "Ilustrowany Kurier Codzienny", oprócz relacji z obchodów drugiej rocznicy śmierci Marszałka Józefa Piłsudskiego donosił także o postępach na Sowińcu:

Prace przy budowie Kopca Józefa Piłsudskiego na Sowińcu dzięki sprzyjającej pogodzie szybko postępują naprzód. Obecnie do ukończenia kopca – jak wiadomo wysokiego na 36 m brak jeszcze 8 i pół metra w zwężających się warstwach szczytowych. Nad budową kopca i urządzenia otoczenia pracuje 250 robotników, którym w pewnej mierze dopomagają też uczestnicy wycieczek, zwłaszcza młodzieży biorącej żywy udział w sypaniu kopca.

Ostatnie warstwy kopca według planu miały usypać delegacje wojskowe w dniu 6 lipca 1937 r. Prace zakończono ostatecznie na początku lipca 1937 r. Organizację uroczystości z tym związanych odłożono do czasu uporządkowania i zagospodarowania otoczenia. Formalnie tylko – w rocznicę wymarszu I Kompanii Kadrowej, 6 sierpnia 1937 r. – ogłoszono zakończenie prac. Był to również kolejny już termin na ostateczne składnie ziem na kopcu. Podobnie jak wcześniej, oczywiście nikt się nie przejął podaną datą i ziemie wciąż napływały do Krakowa. Dnia 8 sierpnia członkowie Związku Legionistów planowali skromne obchody z okazji ukończenia kopca. Delegaci odbywającego się wtedy Zjazdu Legionistów mieli udać się na Sowiniec.

Jak pokazała historia, największą uroczystością przy usypanym już kopcu okazało się pożegnanie ekipy robotników budujących ten szczególny pomnik. Miało to miejsce 9 lipca 1937 r. Właśnie ta data do dziś jest uważana jako dzień zakończenia sypania kopca. Wspomniane wydarzenie było jedynym, w którym brali równocześnie udział przedstawiciele miasta, wojska i budowniczy kopca. Opis tej uroczystości znajdujemy w prasie:

Podczas przerwy obiadowej zebrali się robotnicy i pracownicy Zarządu budowy na szczycie Kopca, gdzie imieniem zebranych pracowników technik p. Marchewka Kasper wręczył kierownikowi budowy kopca mjr. Saperów Styczyńskiemu piękną skałkę z kryształu kamiennego, znalezioną w czasie budowy kopca, na brązowym postumencie, jako skromną pamiątkę. [...] U stóp kopca dokonano wspólnego zdjęcia fotograficznego wszystkich pracowników, którzy następnie wpisali się do złotej księgi pamiątkowej, do której zapisują się delegaci RP i zagranicy. Skromna uroczystość robotnicza na Sowińcu, w której wzięły udział również znajdujące się tam wycieczki, miała nader podniosły charakter.

W odpowiedzi na tę "robotniczą inicjatywę" kierownictwo budowy kopca podjęło pracujących tu robotników wspólnym obiadem. Miało to miejsce u stóp kopca w dniu 18 lipca 1937 r. Ze strony władz państwowych i samorządowych w uroczystości wzięli udział Naczelnik Wydziału Społeczno-Politycznego Muchniewski (reprezentujący Wojewodę Krakowskiego) i wiceprezydent miasta Krakowa dr Klimecki. Oficjalną mowę wygłosił mjr Styczyński. Wojewoda krakowski zobowiązał się otoczyć opieką robotników pracujących przy kopcu i zadbać o ich ponowne zatrudnienie na innych budowach.

Przy okazji tej uroczystości podano także informację o umieszczeniu na szczycie kopca płyty z odznaką legionową oraz wysokiego masztu, na którym powiewać będzie biało-czerwona chorągiew. Zapowiedziano, iż w godzinach wieczornych i nocnych kopiec zostanie oświetlony, tak by był widoczny w panoramie miasta.

Po pożegnaniu ekipy budowlanej rozpoczynał się – jak pokazała historia – nigdy niestety nie zakończony etap budowy kopca, czyli prace nad jego otoczeniem. Z rozległych planów i różnych ciekawych propozycji niewiele zrealizowano. A szkoda, bo wtedy ten szczególny pomnik miałby imponującą oprawę.

Widząc postęp prac i zbliżające się zakończenie przedsięwzięcia, już w styczniu 1936 r. ogłoszono konkurs na plan zagospodarowania Sowińca. Pierwsza wzmianka o konkursie ukazała się w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” z 23 stycznia 1936 r. Termin składania prac konkursowych wyznaczono na 25 kwietnia 1936 r. Komitet Konkursowy wyznaczył 3 nagrody pieniężne w kwocie 8.000, 4.000 i 2.500 zł oraz nagrodę w postaci 5 zakupów po 500 zł. Projekt otoczenia kopca miał uwzględniać kilka elementów: rozwiązanie bezpośredniego otoczenia kopca, z uwzględnieniem ruchu turystycznego, połączenie komunikacyjne kopca z Krakowem, projekt pomieszczenia przeznaczonego na ekspozycję ok. 800 urn, pomysł zwieńczenia kopca, wkomponowanie drewnianego kościółka z Komorowic (miał być przeniesiony pod Sowiniec) oraz infrastrukturę gospodarczą, czyli budynki bufetu, schronu przed deszczem na ok. 300 osób, urzędu pocztowego, pomieszczeń dla zarządu i dozorcy. Powołano sąd konkursowy w składzie: mjr. dypl. A. Andazaurow – przedstawiciel Dowódcy 6 Pułku Artylerii Ciężkiej, Stanisław Kochanowski – Dyrektor PKO, inż. arch. Czesław Boratyński – Naczelnik Wydziału Budowlanego Zarządu Miejskiego w Krakowie, prof. Józef Gałęzowski – profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, inż. arch. Witold Wierzchowski – profesor Szkoły Przemysłowej w Krakowie oraz inż. arch. Franciszek Krzywda-Polkowski i inż. arch. Tadeusz Tołwiński – profesorowie Politechniki Warszawskiej. Sekretarzem sądu konkursowego wybrano inż. arch. Andrzeja Krzyżanowskiego.

Nadesłano 34 prace. Największą wagę przykładano do wkomponowania projektu w istniejący teren i zachowania walorów krajobrazowych leśnego otoczenia kopca. W drugiej kolejności sprawdzano rozwiązanie kwestii komunikacji i obsługi ruchu turystycznego. Ostatecznie nagrodzono pięć prac. Pierwszą nagrodę otrzymali inż. arch. Romuald Gutt i inż. ogrodnik Alina Scholtzówna z Warszawy. Projekt oceniono jako dobrze wkomponowany w teren, racjonalny i ekonomiczny. Wygrała koncepcja potraktowania kopca i jego otoczenia jako założenia ogrodowo-parkowego. Projekt został przeznaczony do realizacji, choć nie ulegało wątpliwości, że będzie wymagał korekt (skrytykowano zwłaszcza skłonność autorów do form nawiązujących do antyku). Druga nagroda przypadła inż. arch. Jerzemu Woyzbunowi i Czesławowi Wegnerowi z Warszawy; trzecia – Ludwikowi Gardowskiemu także z Warszawy oraz Adamowi Stalony-Dobrzańskiemu i Adamowi Zurzyckiemu z Krakowa. Dwie równorzędne czwarte nagrody otrzymali: inż. arch. Władysław Śmigielski i inż. arch. Kazimierz Dziewoński z Krakowa oraz inż. arch. Janusz Juraszyński również z Krakowa.

Wyniki konkursu, uwagi o przedstawionych pracach, zwłaszcza tych nagrodzonych oraz fotografie ilustrujące założenia projektów opublikowano w specjalistycznym czasopiśmie „Architektura i Budownictwo”.

W trakcie trwania konkursu w miarę upływu czasu rodziły się różne drobne pomysły ostatecznego wyglądu Sowińca. Dotyczyły zarówno rozwiązań globalnych, jak też i drobnych kwestii. Jednym z takich drobiazgów był m.in. pomysł zamontowania na szczycie kopca latarni.

Sama komisja, powołana w celu urządzenia otoczenia kopca miała różne, nieraz wzajemnie wykluczające się przemyślenia:

We wtorek rano w godzinach rannych obradowała na Sowińcu komisja nad urządzeniem najbliższego otoczenia usypanego kopca Marszałka J. Piłsudskiego. W obradach wziął udział prezes komitetu uczczenia pamięci Marsz. J. Piłsudskiego płk. Walery Sławek, prez. Miasta Kaplicki i inni. Podczas obrad zarysowały się podobno różnice zdań co do urządzenia otoczenia kopca. Część członków komitetu pragnęłaby pono pozostawić otoczenie kopca niejako w stanie dzikim, motywując to tym, że kopiec powinien być rodzajem kurhanu, inni zaś członkowie komitetu są zdania, aby rozwiązać jednak architektonicznie urządzenia kopca. Jak słychać nowy projekt otoczenia kopca wygotować ma architekt warszawski Gutt.

W dniu 27 października odbyło się kolejne spotkanie, tym razem w gabinecie gen. Narbutta-Łuczyńskiego w Krakowie oraz w terenie na Sowińcu. Było to posiedzenie wydziału wykonawczego komitetu budowy kopca Józefa Piłsudskiego. Wzięli w nim udział prezes komitetu płk. Sławek i członkowie gen. Zarzycki i płk. Toruń. Poruszano problem zagospodarowania otoczenia kopca, omawiano też dotychczasowe prace przy budowie kopca i kwestię zabezpieczenia jego trwałości. Dyskutowano także nad projektem inż. Gutta i Scholtzówny – jako wyjściowym do realizacji przedsięwzięcia:

Projekt ten rozwiązujący zagadnienie w koncepcji ogólnej musi być obecnie dostosowany do zmian jakie zaszły w konfiguracji terenu na Sowińcu po zabraniu ziemi potrzebnej do budowy kopca. Dopiero na tle istniejących już konturów kopca i w związku ze zmianami jakie zaszły w jego pobliżu staje się możliwe przystąpienie do opracowania szczegółów kopca. Prace nad szczegółowym projektem otoczenia będą prowadzone w ciągu zimy, realizacja zaś tego projektu rozpocznie się z wiosną roku przyszłego.

Niestety, pomimo zapowiedzi, projekt warszawskich architektów nie doczekał się ukończenia. Ponieważ zachowało się mało źródeł dotyczących historii kopca, trudno zawyrokować, co zadecydowało o niezrealizowaniu planu. Z pewnością nie były to względy finansowe. Podczas budowy kopca informowano o kondycji ekonomicznej całego przedsięwzięcia. Napływały przekazy pocztowe, pracowano w czynie społecznym, wydawano, czerpiąc z tego niemałe zyski, pamiątki uczestnictwa w sypaniu kopca (miniaturowe drewniane i metalowe taczki oraz łopatki). Pod koniec 1935 r. podano nawet, że zgromadzone na budowę fundusze są nadal niemal nieuszczuplone i posłużą realizacji otoczenia kopca. "Ilustrowany Kurier Codzienny" w artykule Kopiec na Sowińcu rośnie informował:

[...] na dotychczasowe prace koło kopca wydano okrągło 100.000 zł., nie naruszywszy jeszcze funduszu budowy. Komitet kopca wydał i sprzedaje na miejscu widokówki i różne pamiątki, wydzierżawił bufet i prawo fotografowania prac na Sowińcu, tak że dochodami tymi pokrył niemal wszystkie dotychczasowe wydatki. Ale naturalnie do funduszu (600.000 zł) musi się sięgnąć. Bo po wykończeniu kopca trzeba będzie urządzić dojazd, uregulować otoczenie, wyprowadzić schody na kopiec itp.

Nie urządzono także oficjalnego uroczystego zakończenia sypania kopca – odkładając to do czasu finalizacji całego przedsięwzięcia. Niestety, do tej pory po konkursie pozostała tylko makieta otoczenia kopca zachowana jako eksponat w Muzeum Historycznym miasta Krakowa, kilka plansz konkursowych i liczne pocztówki. Być może winą za niezrealizowanie projektu obarczyć należy zbliżającą się wielkimi krokami II wojnę światową, która angażując bez reszty członków Komitetu Budowy Kopca Józefa Piłsudskiego, odwróciła ich uwagę ku kluczowej wówczas kwestii obrony Ojczyzny.


Iwona Fischer

Artykuł pochodzi z półrocznika historycznego "Sowiniec" nr 31 s. 9-28.

 DO GÓRY   ID: 26225   A: pl         

WSTECZ


   


Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego
al. Mickiewicza 22, 30-059 Kraków, tel./fax +48 (012) 663-34-66
e-mail: Fundacja CDCN sowiniec@gmail.com lub fundacja.cdcn@gmail.com
Webmaster plok@poczta.fm